porzucić bloga po 2 miesiącach pisania mogę tylko ja.
niestety covid w rodzinie bardzo namieszał. nie życzę nikomu... uważajcie na siebie...
to zestawienie niewiele różni się od ubiegłego. na początku miesiąca od razu po otrzymaniu wypłaty pozbywam się części mojego dochodu. jest to stała kwota, którą nie ulega zmianie, dlatego podjęłam decyzję o pominięciu jej w swoim spisie.
przychody i oszczędności:
- dostępny budżet z wynagrodzenia: 1060,00 zł
- premia: 400 zł
- premia2: 101 zł
- nadwyżka z ubiegłego miesiąca: 132,78 zł
- zwrot ze sklepu: 219,96 zł
- inne: 10 zł
razem: 1923,74 zł przychodów oraz 2900,00 zł oszczędności gotowych do rozdysponowania :)
\
podsumowanie wydatków:
bilet - 158 zł - ostatni tak "drogi" miesiąc
telefon - 32,88 zł - w tej kwocie mieści się comiesięczne doładowanie oraz zakup etui z aliexpress
odzież - 320,07 zł - w marcu pogrążyły mnie zakupy w ciucholandzie oraz założenie konta na Vinted. oszalałam na punkcie sukienek - więc kupiłam 6, do tego koszula z wiosennym printem, klasyczny top, 3 apaszki z aliexpress na wiosnę do ramoneski oraz nowa bielizna. jak na tę ilość kwota niewielka, czy jednak wszystko z tego potrzebuję? nie.
buty - 264,04 zł - to jest hit zakupowy. w tym roku nie miałam żadnych zimowych butów, więc mocno z tyłu głowy miałam, by w przyszłym roku nie doprowadzić do takiej sytuacji. udało mi się kupić buty już na wyprzedaży i czekają na przyszły sezon. uffffff. przy okazji znalazłam botki na jesień, które to noszę do teraz, z uwagi na nierozpieszczającą nas pogodę.
biżuteria - 27,87 zł
higiena, kosmetyki - 70,00 zł - w marcu odwiedziłam fryzjera, drastycznie skracając włosy, jestem zadowolona z efektu, choć uważam, że to zbyt wysoka kwota jak na prostą fryzurę bez szału, czyli podcięcie włosów i grzywki...
jedzenie na mieście i przekąski w pracy - 22,98 zł - burger, najlepszy jaki jadłam w ostatnim czasie. oczywiście nie był to jeden grzeszek jedzeniowy, na jaki się skusiłam w tym miesiącu, ale tylko za ten sama płaciłam :)
inne - 25,21 zł - 2 torby na ramię i kupon lotto. oczywiście nic nie wygrałam i nadal muszę spisywać wydatki ;)
również w marcu kupiłam laptopa - 2849,00 zł - oczywiście kompletnie się na tym nie znam, więc szukałam czegoś z duszą na ramieniu, bojąc się, że wybiorę coś, co spierniczy się po miesiącu albo parametry będą tak nędzne, że nie będę w stanie z niego korzystać. odwiedzałam kilka sklepów, i tu nastąpił wielki zonk, ponieważ laptopy w moim mocno naciągniętym budżecie tj. 3500,00 zł, ale jak najmniej, mają beznadziejne ekrany. najpierw myślałam, że ten jeden sklep wystawił co ma, więc odwiedziłam następny, i następny, i wszędzie to samo... kto normalny produkuje takie ekrany??? w końcu wybrałam model godząc się z marnym wyświetlaczem, jednak wciąż jeszcze miałam w zakładkach inne modele, i tak się szczęśliwie złożyło, że dwa dni później trafiłam na fajną promocję i kupiłam coś innego. kończąc tę przydługą opowieść, mogę dodać, że jestem zadowolona, wyświetlacz ma najlepszy, jaki widziałam i to najważniejsze. co mnie zaskoczyło, to brak wtyczki na kabel od Internetu, nie wiem, czy to standard, więc w przyszłości muszę poczytać, czy można kupić jakąś przejściówkę, czy jestem skazana na wi-fi. jak mówiłam jestem więcej niż beznadziejna, jeśli chodzi o elektronikę...
również w marcu wpadła opłata na uczelnię - 660,00 zł - kwota nieco wyższa niż się spodziewałam, ponieważ odłożone w oszczędnościach miałam równe 600,00 zł. jak widać nigdy nie można być przygotowanym na styk z finansami i zawsze mieć awaryjną gotówkę, którą można wykorzystać w takiej sytuacji.
a na sam koniec pozostają jeszcze fundusze celowe - i niestety tu przykra informacja, ponieważ w tym miesiącu nic nie odłożyłam...
podsumowanie, wnioski i dyspozycje:
jakby nie liczyć powinno mi zostać ok. 300-400 zł na koniec miesiąca, lecz czy zostało? nie wiem. odpuściłam sobie rzetelne spisywanie wydatków i obserwowanie stanu konta, i na ten moment już nie potrafię oszacować, jak było w rzeczywistości. niestety jest zbyt duży odstęp czasowy...
co do wydatków w marcu - nic nie wyszło z zaciskania pasa, popłynęłam na zakupach odzieżowych. trzeba mieć jakieś przyjemności w tym życiu ;) to tak pół śmiechem, pół żartem. mam swój cel, do którego usilnie dążę i nie chciałabym, aby jego realizacja oddaliła się z powodu bieżących zbędnych wydatków.
i tym akcentem kończę ten chaotyczny wpis.
zdjęcia: Comfreak, Olichel, Free-Photos z pixabay
Komentarze
Prześlij komentarz