z dwóch powodów:
pierwszy jest taki, że zwyczajnie moje wydatki to często głupoty - bo coś jest ładne, fajne, bo mi się przyda, bo chcę to już, teraz, zaraz. bo rzeczy, które mam szybko mi się nudzą... bo w pracy lubię kupić sobie coś słodkiego, colę, mimo że noszę ze sobą śniadanie i drugie śniadanie, owoc, to jednak do kawy często dokupuję ciasteczka, wafle w czekoladzie, ulubiony baton, czekoladę... i tak się zbiera miesięcznie kilka stówek.
drugi powód to konieczność odłożenia sporej gotówki w ciągu tego roku.
w lutym wróciłam do spisywania wydatków i już widzę, że wewnętrzny hamulec zaczął działać. oby tak dalej :)
zdjęcie: World-fly z pixabay
Komentarze
Prześlij komentarz